SYNTEZA SKUPIENIA
Joanna Strzelecka-Traczykowska buduje swoje pastelowe przestrzenie symetrycznie. Lubi kompozycję dośrodkową, rozbudowaną bardziej od góry ku dołowi, niż odwrotnie. Tylko czasami udaje się zauważyć czy rozpoznać namiastkę horyzontu, który oddziela to co na ziemi z tym co ponad nią. Ziemi jako takiej w pracach Joanny jednak nie ma. Jest za to przestrzeń, którą odkrywamy stopniowo za pomocą zmultiplikowanych, rytmicznie budowanych dośrodkowo form. Przestrzeń, która otwiera się jasnym lub odmiennym kolorystycznie od reszty kompozycji, klinem, arkadą lub oknem. Otwiera się na to czego nie znamy, nie umiemy przewidzieć, czego jesteśmy ciekawi… Nie odnajdziemy też rozległych, otwartych przestrzeni. To co widzimy jest najczęściej stylizowaną, monumentalnie rozbudowaną architekturą, której arkady kolumn, sklepienia i mury określają powód powstania kompozycji. Joanna nie buduje kompozycji typowymi dla malarstwa realistycznego planami. Pierwszym planem dla niej jest często środek papieru.
Główną zasadą obecnej twórczości Joanny jest synteza i otwartość. Tę otwartość podkreśla bardzo często wykorzystywany motyw bramy-przejścia. Podziały płaszczyzn sugerujące monumentalne wnętrza budowane są niezwykle subtelnymi różnicami kolorystycznymi, np. błękitem w wielu odcieniach… Trudno powiedzieć co jest istotniejsze w pastelach Joanny – forma czy kolor? Kolor bowiem jest bardzo ważny. Wydobywany poprzez nakładanie wielu odcieni jednej lub kilku barw nie jest surowy ani płytki. Autorka łączy barwy zimne z ciepłymi i te ostatnie wysuwają się często na plan pierwszy, nawet wtedy, gdy są w zdecydowanej mniejszości. Joanna nie operuje bryłą. Forma w obecnych Jej pracach jest płaska. Chodzi zatem bardziej o otwieranie i zamykanie przestrzeni, o ciągłe wybory jedynie słusznych decyzji, nie zaś o ukazanie przestrzenności budowanej przez człowieka kultury. Chodzi bardziej o pokazanie przeżyć…
W związku z wystawą Joanny w 1998 roku, napisałam tekst o jej poszukiwaniach. Dziś wydaje mi się, że Joanna zakończyła proces poszukiwań i skupiona jest na interpretacji tego co odnalazła. Jest to według mnie pewność własnej wiedzy i ufność własnym ocenom. Widać to m.in. w pracy pt. Kwiecień 2010, która jest subtelnie, acz konsekwentnie rozbudowana w głąb. Napięcie wywołuje w niej asymetrycznie przedstawiona, biało-czerwona ‘klamra’, łącząca przenikające się wzajemnie niewielkie formy, budujące przestrzeń delikatnie w kierunku trzeciego, a nawet czwartego planu. Praca ta, odmienna od pozostałych – bardziej wysublimowana formalnie, aczkolwiek poddana typowym dla ostatnich prac Joanny rygorom – jawić się może jako początek nowych formalnych odkryć, które pozwolą autorce spotęgować wyraz swoich przemyśleń i uczuć wobec aktualnej rzeczywistości.
Joanna opowiada o swej twórczości jako o własnej drodze i własnym pejzażu. Jeśli w wielu wcześniejszych pracach ów pejzaż był gmatwaniną nawiązujących bezpośrednio do natury form i barw, jeśli była to ilustracja i ukazanie zachwytu nad naturą, to obecnie, w syntetyzujących pracach, więcej jest zastanowienia nad strukturą i istotą natury. Więcej jest w tajemnicy i skupienia.
Anna Kroplewska – Gajewska
Styczeń 2014